Lekcje były niezmiernie nudne. A na obronie przed czarną magią nasz opiekun ogłosił ważną informację.
- Za dwa tygodnie, w sobotę odbędzie się bal z okazji świąt Bożego Narodzenia. Każdy z tej klasy ma obowiązek bycia na tej uroczystości.
- Dlaczego?! - prawie krzyknął piegowaty chłopak z końca klasy.
- Dlatego, że ja tak chcę - rzekł surowym tonem Tenet. - Musieliście dlatego zakupić szaty wyjściowe. Mam nadzieję, że każdy taką posiada. Czy mam rację?
Rozległy się ciche przytakujące pomruki.
- W sobotę o godzinie dwudziestej zaczyna się bal. Jednakże wy macie się pojawić dziesięć minut przed uroczystością. Inaczej zostaniecie ukarani szlabanem. I mam nadzieję, że Jessica Newton mogłaby zostać na chwilę po lekcjach, prawda?
- Tak, mogłabym - rzekłam pospiesznie, niemal bez zastanowienia.
Reszta lekcji okazała się niemiłosiernie nudną.
____________________
Zostałam w klasie. Mając na uwadze to, że przede mną stał wampir starałam się być czujna i uważna. Maks Tenet widział to dokładnie, ale nie odezwał się. Widocznie rozumiał moje postępowanie.
- Nie bój się. Mam nad sobą kontrolę - szepnął.
- W jakiej sprawie chciał pan, żebym została? - nie chciałam sobie w kaszę nadmuchać.
- Chciałbym ci kogoś przedstawić. Jest to chłopak... Zresztą pokaż się, Mike.
Nagle pojawił się chłopak, który urzekł moją osobę. Miał krótkie, śliczne, czarne włosy, ładną, jasną twarz. Jego niebieskie oczy były jak hipnotyzujące wahadełko.
- Mike McKinley jestem - przedstawił mi się i uśmiechnął. Odwzajemniłam uśmiech z wielkim entuzjazmem, ale zrzedła mi mina na widok tego, że Maks nas uważnie obserwował.
- Jessica Newton - powiedziałam.
- Jessica... to ładne imię - skomplementował mnie. Nadal się uśmiechał, ale delikatnie.
- Dziękuję, Mike - posłałam kolejny uśmiech. - Panie profesorze, a jakiż jest powód tego miłego spotkania?
- Mike też jest wampirem - rzekł.
- Mnie to nie przeszkadza - wypaliłam bez namysłu. Maks Tenet popatrzył na mnie z mieszanką zdziwienia i rozbawienia. Nie patrzyłam się na Mike'a.
- Tak więc chciałbym, byście razem poszli na bal.
Wytrzeszczyłam oczy. Michael również.
- Ja to bym sam Jessicę zaprosił, bez pańskiego zachęcenia - mruknął Mike.
Zarumieniłam się.
_______________
Spacerowałam po błoniach. Idąc tak spotkałam Klarę.
- Hej Jess!
- Klara, co za niespodzianka! Jak tam budzik? - zapytałam bardzo entuzjastycznie. Spojrzała na mnie urażonym wzrokiem. Szybko się zreflektowała.
- Jakoś dziwnie się dziś zachowujesz... - spostrzegła. - Za bardzo wesoła jesteś.
- Ja? Wydaje ci się.
Uśmiechnęłam się do niej.
Co to takie krótkie? Czekam na więcej :D
OdpowiedzUsuńOj tam oj tam. Sama zauważyłam, że pod względem długości to są teraz jakieś niewydarzone *_*
UsuńDlaczego usunęłaś swojego bloga?! Chciałam na niego wejść a tu flaki :C
Ładnie.
OdpowiedzUsuń