sobota, 15 grudnia 2012

2

         Nigdy nie myślałam, że mogłabym być świadkiem tak strasznych wydarzeń. To wszystko wydawało się takie nierealne, nieprawdziwe. A jednak należało do rzeczywistości. Chorej rzeczywistości. Normalny człowiek nie uwierzyłby w istnienie postaci z bajek. Miałam złudzenie, że cały pobyt w Hogwarcie to tylko sen, który się kończył w czerwcu każdego roku.
     Ale dlaczego? Czym sobie ona zasłużyła?
Nie, nie i nie. To nie mogło się stać. Rodzice bezpieczni. Nic im nie groziło. Ale ona...

***

    Maks Tenet poszedł do Wielkiej Sali. Nie chciałam iść za nim, więc zostałam przed drzwiami wejściowymi. Mój chłopak dotrzymał mi towarzystwa. Staliśmy tak w milczeniu. Przez chwilę usłyszałam kroki, które gwałtownie ucichły. Zaczęłam się wpatrywać w kierunku miejsca, z którego dobiegały odgłosy. Nikogo nie widziałam. Zaczęłam czuć zniecierpliwienie. Życie moich rodziców leżało w gruzach. Miałam pewność, że moje obawy na pewno nie były niesłuszne. Wiedziałam, że ten sam śmierciożerca odwiedził niedawno mój dom i czegoś usilnie szuka.Tylko czego? Może po mnie przyszedł? To niemożliwe, bo przecież wiedział, że co roku jeździłam do Hogwartu. Bałam się o rodziców, o Emily. A jeśli ten czarodziej napotkał jakiegoś mugola na drodze i go zakatrupił? Zaczęłam krążyć w tę i z powrotem. Nie mogłam sobie pozwolić na czarne myśli. Miałam nadzieję, która podnosiła mnie na duchu. Nie zwracałam uwagi na to, że osoby przechodzące obok mojej osoby coraz zerkały w mą stronę.
    Maks wyszedł wreszcie z Wielkiej Sali. Jedynie skinął na nas dyskretnie głową. Poszłam za nim, a Mike za mną.
- Dyrektorka zakazała nam opuszczenia progów zamku - stwierdził.  Wspaniale - pomyślałam. -  Nie znaczy to, że nie pójdziemy sprawdzić, czy rzeczywiście artykuł Rity jest prawdą.
    Zdawało mi się, że przez chwilę zerknął na mnie jakby czytał w moich myślach. Po wampirach trzeba się wszystkiego spodziewać. Skinęłam głową.
- Myślę, że szybciej będzie jeśli to my poprowadzimy do wyjścia - mruknął Mike.
- Tak, to dobry pomysł. Jessico, pozwolisz, by Mike wziął cię na ręce? - zapytał mnie nagle Maks Tenet.
- Słucham? Ach, tak.. - powiedziałam nieprzytomnym głosem. Chłopak wziął mnie na swoje ramiona i szepnął:
- Zamknij oczy, jeśli nie chcesz puścić pawia.
     Posłusznie zamknęłam oczy i w dodatku dla pewności przycisnęłam powieki. Z całą siłą woli powstrzymałam się od drgnięć z zimna. To, co stało się chwilę potem należało do moich niesamowitych wspomnień. Przez ułamek sekundy nie czułam nic. Kiedy Mike pozwolił mi otworzyć oczy zobaczyłam, że znalazłam się przy Hogsmeade. Gdy wreszcie stanęłam na nogach, wzięłam dwa głębokie oddechy i rozejrzałam się dookoła, jakbym upewniała się, że to nie sen.
- To niesamowite! Fenomenalne! - zabrakło mi słów, bo opisać jakie wrażenie wywarła na mnie ta szybkość.
- Ktoś nas śledzi - mruknął Maks Tenet.
- Myślałam, że to tylko ja mam takie obawy.
- Rozejrzę się dookoła - mruknął Mike i chwilę później już go nie było.

Wiem, że krótkie, ale dziś pojawi się na pewno notka! I przepraszam, że tak długo nie pisałam notki >.<

poniedziałek, 3 grudnia 2012

//

   Jak zauważyliście dodałam odtwarzacz MP3. Trochę poniosło mnie, bo umieściłam "Gangnam Style", ale co tam... może się Wam spodoba. Oczywiście link mi dała Klara, ale muszę się przyznać, że na samym początku z niego nie skorzystałam, ale to tylko dlatego, że nie wiedziałam jaką piosenkę wstawić xD Oczywiście dziękuję za ten link i z dumą oznajmiam, że bez niczyjej pomocy wstawiłam muzykę (xD). Muszę również wspomnieć, że umieściłam 2 piosenki (dla niekumatych - strzałeczką proszę kliknąć a pojawi się druga piosenka).

Mam nadzieję, że wytrzymacie do końca! :D

Dziś notki nie będzie.

niedziela, 2 grudnia 2012

1

     Hej! Jak zauważyliście nastąpiła pewna zmiana związana z szablonem, który wykonała Klara. Mam nadzieję, że każdy, kto skomentuje bloga na pewno coś napisze na temat tego dzieła, gdyż sądzę, że dziewczyna się napracowała i jej talent powinien być doceniony. Doceniam go podwójnie, ponieważ sama chciałam spróbować zrobić nagłówek a wyszła kicha, a szablon zrobić jest dwukrotnie trudniej! Żeby się odwdzięczyć zrobię reklamę jej blogów, które co prawda znajdują się w kolumnie bocznej, ale naprawdę tak wspaniałych blogów jeszcze nie odwiedzałam, bądź i odwiedzałam, ale za niepamiętnych czasów.
>KLIK< 
 >KLIK<
>KLIK<

Zapraszam z wielką przyjemnością na te blogi. 
Wiem, że trochę się rozpiszę w sprawach organizacyjnych, ale jak mus to mus. Od tej chwili będę numerować notki liczbami arabskimi, gdyż tytuły ciągną się niemiłosiernie po lewej stronie,  więc wolałabym numerować normalnie. I zapomniałam, o czym miałam napisać >.< Może to i lepiej... xD
  

***
    Pobiegłam na błonia. Byłam naprawdę przywiązana do mojej górki, na której zawsze samotnie spędzałam czas rozmyślając o wielu sprawach. Scorpius zapewne nie zrozumiał mojego zachowania, z czego po raz pierwszy w życiu się cieszyłam. Poniekąd czasami dziwnie reagowałam, czym irytowałam innych. Po prostu obawiałam się tego, że mógłby zacząć węszyć i wtedy poznałby tajemnicę wampirzej rodziny. Wiedziałam, że Mike poszedł za mną i prędzej czy później znajdzie mnie siedzącą na trawie, zajętą myślami. Wolałam go nie obarczać swoimi refleksjami. Zresztą słabo go znałam, ale pomimo tego darzyłam go zaufaniem. W tej chwili nie mogłam mu powiedzieć niczego, co by go zaniepokoiło. Przecież zerwałby ze mną, a tego nie chciałabym.
   Wiatr hulał miotając wściekle różnokolorowymi liśćmi, które tańczyły po powierzchni ziemi. Wierzba Bijąca wyginała się w różne strony uderzając z łoskotem ziemię. Gwiazdy lśniły na niebie, co jakiś czas spadając na nieznany grunt. Chłodne powietrze przeszywało moją skórę od stóp do głowy. Nie zwróciłam na to uwagi. Powoli wstałam i zeszłam na podnóże mojej górki. Nie potrafiłam usiedzieć w miejscu. Zauważyłam jak moja sowa leciała wysoko i zaczynała lądować. Zaczepiła się o moje ramię i upuściła na moją wyciągniętą rękę Proroka Wieczornego. Dałam do małego woreczka kilka srebrnych monet. Poczułam natarczywe dziobanie mojego ucha. Odsunęłam Kirę od siebie.
- Nie mam nic dla ciebie - mruknęłam.
- Ale ja mam.
     Mike pojawił się jak zwykle w najmniej oczekiwanym momencie. Podarował sówce kilka smakołyków. Kira połknęła z pewnym trudem porcję i poleciała obrażona na mnie w kierunku Zakazanego Lasu. Nie bałam się, że zgłodniały testral na nią zapoluję, ponieważ Hagrid zapewniał na lekcji opieki nad magicznymi stworzeniami, że zostały doskonale wytresowane.
    Wertowałam i czytałam zachłannie gazetę, próbując odpędzić myśli jak natrętne muchy.

                                  "Śmierciożerca na wolności poluje"
     Śmierciożerca, który zaatakował 1 września pociąg jadący do Hogwartu znów się ujawnił. Oczywiście nauczyciele, przebywający w pobliżu nieznanego czarodzieja, nieudolnie próbowali go złapać. Jak źródła,  z których korzystałam, podają - jedna osoba została poważnie ranna. Trzeba również wspomnieć, że od tego wydarzenia minęło ponad 4 lata. Aurorzy, a w tym słynny Harry Potter pilnie poszukują owego śmierciożercy. 
    Potter, który pokonał samego Tego-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać odmówił przeprowadzenia wywiadu na ten temat, ponieważ nikt nie ma czasu. Można by stwierdzić, że boi się przyznać do nieudanych poszukiwań.
    Jednakże dziś dotarły do mnie wiadomości, że owy śmierciożerca po tylu latach znów zaatakował. Rodzina mugoli, mieszkająca w Londynie została wymordowana. Najbardziej fascynującym faktem jest to, że pięć lat temu zaatakowano czarownicę mugolskiego pochodzenia, a wczoraj zabito jej rodzinę. Czego od niej chce? Czy jest związana z Harrym Potterem? 
     Czytaj więcej na 7 stronie.

 - NIE! - krzyknęłam. To było niemożliwe! Nawet nie zauważyłam, że Mike opatulił mnie swoim garniturem. Ukucnęłam i zaczęłam płakać. Przytuliłam się do chłopaka, mocząc jego koszulę. Nie przeszkadzało mi to, że jego ciało było chłodne. Właśnie ono mnie uspakajało. Miałam chęć złapać drania i wyrwać mu głowę własnymi rękoma. Mój towarzysz wyjął mi delikatnie gazetę i przeczytał fragment, który znienawidziłam najbardziej na świecie.
- Jessica - zaczął uspokajającym tonem. - To akurat artykuł Rity Skeeter i nie wszystko, co pisze jest prawdą. Chodźmy to sprawdzić.
- Jak? - wychrypiałam. Płomyk nadziei rozpalił się na dobre.
- Powiedz, gdzie dokładnie mieszkasz - powiedział.
- Niedaleko Flower Street, dwie ulice dalej. Co zamierzasz zrobić? - spytałam.
- Sprawdzimy, czy to prawda. Idziemy tam, ale ty musisz zostać. Pójdę z Maksem.
- Nie, przecież on tam może być nadal! Idę z wami! - uparłam się i nie zamierzałam się poddać. - Tam mogą być moi rodzice! bez względu na to, co powiesz, idę z wami. Muszę się dowiedzieć... ujrzeć na własne oczy!
     Mike patrzył na mnie sceptycznie, ale w końcu podjął decyzję.
- Dobrze, jeśli Maks się zgodzi to pójdziesz. Jak nie, przykro mi, ale będziesz musiała zostać - mruknął i pocałował mnie w czoło.

***

    Znajdowaliśmy się przy drzwiach do gabinetu Teneta. Zaczęłam walić nie pięściami. Nie myślałam racjonalnie, więc moje zachowanie nie było najgrzeczniejsze. Martwiłam się o rodziców. Nie wiedziałabym, co zrobić, gdyby to, co wypisywała Skeeter okazało się prawdą. Obawiałam się najgorszego. Nigdy nie przygotowano mnie do usłyszenia takiej wiadomości. Roniłam przez całą drogę tysiące łez.
     Wreszcie ktoś otworzył.
- Co się dzieje? - mruknął Tenet, ziewając.
- Czytaj pan - powiedziałam i rzuciłam mu gazetę. W każdej następnej minucie czułam się, jakby dostała ataku szału. Profesor wziął Proroka i zaczął robić to, co mu bezczelnie kazałam.
- Żadnego zabójstwa nie było - rzekł spokojnie. - Słyszałem, że tak naprawdę to przeszukał dom, gdy tych mugoli nie było...
- To są moi rodzice! Chcę się z nimi natychmiast zobaczyć! Bez względu na to, co się z nimi stało! - krzyknęłam. Myślałam, że zwariuję.
- To może być niebezpieczne - mruknął Mike.
- Niebezpieczne?! W moim domu był śmierciożerca! Teraz może dopaść moich rodziców. Myślisz, że będę siedzieć bez sensu i czekać aż zamorduje moją mamę i tatę? - zawołałam i zaczęłam krążyć w tę i  z powrotem.
- Myślę, że powinienem z profesor McGonagall to przedyskutować  - oznajmił Maks Tenet. Miałam ochotę go zabić. Tutaj liczyły się minuty, może i nawet sekundy, a on chciał rozmawiać z dyrektorką. Zobaczył moją minę. - To zajmie tylko chwilę. Powinna być na balu.

***
    Szliśmy w milczeniu. Mike objął mnie w talii. Maksowi to nie przeszkadzało. Jako jedyny nie miał nic przeciwko do naszego związku, choć dowiedział się o nim pół godziny temu.
- Dlaczego cię nie było na balu? - spytał Mike Maksa.
- Na początku byłem, widziałeś mnie, ale musiałem pójść do gabinetu, by poszukać czegoś ważnego...
    Gdy oni rozmawiali ze sobą poczułam straszliwy ból ściskający moje serce. Czułam niewytłumaczalne poczucie winy. Może za mało pisałam do rodziców? Co śmierciożerca chciał znaleźć w moim domu? Czego szukał? Może cztery lata temu nie zostałam przypadkową ofiarą napadu... Te rozmyślania prowadziły mnie do obłędu. To, że był to ten sam człowiek wiedziałam instynktownie, nawet, gdyby Skeeter by tego nie napisała to domyśliłabym się tego prędzej czy później. Zaczęłam szperać w pamięci. Co mam takiego cennego? Nie znałam odpowiedzi na to pytanie.


Wiem, krótkie..